AI i technologia nie zabiorą nam pracy

Chyba każdy miał styczność z roztaczanym w ostatnim czasie przez neoluddystów[1] katastroficznym scenariuszem, jakoby rozwój nowych technologii odbierał ludziom pracę. W związku z tym pojawiają się pomysły, żeby np. opodatkować maszyny, wprowadzić Bezwarunkowy Dochód Podstawowy (BDP) albo wprowadzenić Modern Monetary Theory (MMT). Niestety są to „rozwiązania” coraz bardziej zyskujące na popularności. Problem w tym, że są oparte na nieprawdziwych założeniach.

Jak się okazuje, osoby zarażające swoimi katastroficznymi wizjami pomijają fakt, że rozwojowi nowych technologii zawsze towarzyszy wzrost produktywności[2], i co najważniejsze w tym kontekście, powstawanie nowych zawodów[3]. Dzisiaj szacuje się, że rozwój technologii w ciągu 10 lat oczywiście przyczyni się do likwidacji pewnych zawodów albo wyparcia z nich ludzi, ale w tym samym czasie zatrudnienie będzie można znaleźć w sektorach, których w 60% przypadków obecnie nie potrafimy nawet nazwać i sobie wyobrazić[4]. Zasada działania tego mechanizmu towarzyszącego rozwojowi technologii będzie dokładnie taka sama, jak w momencie pojawienia się internetu i jego wpływu na powstawanie nowych profesji oraz na rozwój dotychczas niszowych branż.

W ekonomii proces innowacji wpływającej na wzrost produktywności został opisany jako Twórcza Destrukcja[5]. To właśnie dzięki temu zjawisku od 1820 r. spadła na świecie liczba ludzi skrajnie ubogich – z 94% do niecałych 10% obecnie[6].

Dodatkowo, współcześni luddyści zupełnie nie zauważają faktu, że ONZ nie uznaje za problem przeludnienia na Ziemi. Jest wręcz odwrotnie. Największym wyzwaniem zaczyna być starzenie się społeczeństw[7]. Zgodnie z analizami, społeczeństwa w państwach rozwiniętych znajdują się w IV fazie rozwoju demograficznego, czyli w momencie postępującego spadku dzietności[8]. Państwa rozwijające się zaczną dobijać do tego poziomu w drugiej połowie XXI w.

Nie pomogą tu żadne programy typu 500+ (i nie pomagają[9a][9b]), ponieważ przyczyny spadku dzietności w państwach rozwiniętych nie wynikają z braku środków finansowych. W obecnych warunkach to ubóstwo jest głównym czynnikiem eksplozji demograficznej, tak jak to dzieje się w państwach słabo rozwiniętych[10a][10b].

W związku z tym, jeżeli społeczeństwo będzie się starzeć, to komu maszyny będą odbierać pracę, skoro rąk do pracy będzie ubywać?

Problem rosnącego współczynnika obciążenia demograficznego (stosunku liczby osób w wieku nieprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym) oznacza również, że liczba emerytów zacznie dominować nad liczbą osób pracujących[11].
Konsekwencje tego poniesie malejące grono pracujących, które będzie obciążane coraz większymi kosztami utrzymania państwowego systemu emerytalnego.

I trzeba pamiętać, że ZUS jest przykładem klasycznej piramidy finansowej, która została zalegalizowana. Oznacza to, że sytuacja emerytów uzależniona jest od ilości osób nowo wchodzących do systemu. A tych będzie coraz mniej. Obecnie na jednego emeryta przypada dwóch pracujących[12]. W niedalekiej przyszłości ta relacja będzie wynosić 1:1.

Także Bezwarunkowy Dochód Podstawowy opiera się na ekonomicznych mitach i utopijnych założeniach. W najbardziej skrajnej wersji, która kryje się pod pojęciem „paradyzmu”, maszyny mają zapewnić ludzkości darmową i opodatkowaną siłę roboczą. Postulowane jest powołanie światowego rządu, z monopolem na jedną walutę, który zajmowałby się planetą i jej zasobami – jak zawsze dla dobra nas wszystkich.

A jak zareaguje gospodarka na BDP widać na przykładzie programu 500+, który spowodował spadek aktywności zawodowej wśród kobiet[13].

Innym negatywnym efektem BDP jest znaczny wzrost cen na rynku, czyli coraz wyższa inflacja. Wzrost inflacji, i osłabianie przez państwo siły nabywczej zarobków, określany jest mianem podatku inflacyjnego. Zjawiskiem towarzyszącym rosnącej inflacji jest emisja coraz większych nominałów na banknotach. Dlatego, już kilka lat po wprowadzeniu banknotu 500 zł, którego ciągle przybywa[15], zaczynają pojawiać się pomysły o potrzebie wprowadzenia wyższych nominałów, takich jak 800 zł[16].

Podobny efekt pojawi się, tylko na większą skalę, kiedy wejdzie w życie BDP. W dużym skrócie – rozdawanie każdemu np. 2000 zł miesięcznie skończy się tym, że pracodawcy będą musieli znacząco podwyższyć płacę swoim pracownikom, aby ci mieli motywację dalej pracować. Inaczej u osób zatrudnionych zniknie główna zachęta do wykonywania pracy. Naturalną konsekwencją będzie znaczny wzrost cen za produkty i usługi.

Właśnie w taki sposób demagogicznymi pomysłami niszczy się siłę nabywczą pieniądza – po jakimś czasie wartość rozdawanych 2000 zł w oczach konsumentów spadnie niemal do zera. Dokładnie tak samo, jak to zaczęło dziać się z wartością 500 zł po wprowadzeniu programu 500+.

A skąd rząd mógłby wyczarować 2000 zł dla każdego, żeby sfinansować taki program?

Tutaj z „pomocą” przychodzi cieszące się niestety coraz większą popularnością Modern Monetary Theory (MMT). Niektórzy tę teorię przedstawiają jako „teorię pieniądza suwerennego”, gdzie suwerenność występuje tylko w nazwie, ponieważ pieniądz zostanie jeszcze bardziej, niż to jest obecnie, uzależniony od polityki i technokratów.

Zgodnie z założeniami MMT, to pieniądz sam w sobie stanowi o wartości i sile gospodarki, a nie gospodarka o wartości pieniądza. Dlatego przedstawiciele MMT proponują zupełne odejście od obecnych standardów, które powstrzymują polityków przed drukowaniem pieniędzy bez opamiętania i zwiększaniem zadłużenia publicznego. Dokładną krytyczną analizę tego pomysłu można przeczytać tutaj[17].

MMT, tak samo jak BDP, jest kolejnym eksperymentem ekonomicznym, jaki planuje przeprowadzić się przymusowo na ludziach. Dokładnie tak jak to robi się na myszach w warunkach laboratoryjnych. Aktualnie, jako pole doświadczalne pod uwagę brana jest Japonia (wcześniej to tam testowano np. ujemne stopy procentowe).

Właśnie dlatego przedstawiciele Austriackiej Szkoły Ekonomii w swoich założeniach metodologicznych są przeciwnikami empirycznego weryfikowania teorii ekonomicznych[18], ponieważ musi się to odbywać w realnej gospodarce i pod państwowym przymusem. Innego sposobu weryfikacji teorii ekonomicznych nie ma. Niestety, pomimo że jest to bardzo wątpliwe etycznie i moralnie, to zwolennicy MMT, różnych szkół ekonomicznych albo ideologii, najczęściej nie widzą problemu w odgrywaniu roli nieomylnego Boga oraz w zmuszaniu ludzi do przyjęcia ich punktu widzenia i poglądów.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *