Przy okazji wprowadzonej w Krakowie uchwały krajobrazowej postanowiono uregulować zjawisko muralizmu. Co się chwali, prace nad przepisami prowadzone są w formie publicznych konsultacji[1]. W trakcie briefingu i seminarium online[2][3] zaproszeni urzędnicy zaprezentowali swoje opinie, które stały się punktem wyjścia dla kolejnych spotkań.
Zaznaczę, że poniższa analiza nie jest krytyką jako takiej chęci instytucjonalnego rozwiązania poruszonych problemów. Jednak z góry przyjęto, że najlepsze będzie wprowadzenie regulacji. W związku z tym warto zaprezentować inny punkt widzenia i zwrócić uwagę na to, że przyczyny oraz rozwiązanie problemów mogą być gdzie indziej, niż to założono. Tym bardziej warto to przedstawić, ponieważ polityka przyjęta w Krakowie zapewne posłuży za przykład dla innych miast.
Z dotychczas przedstawionych przez urzędników opinii wyłaniają się następujące argumenty oraz wnioski:
1️⃣ pojawienie się w przestrzeni miejskiej dużej ilości murali, w dodatku niskiej jakości, to efekt oddolnych działań najczęściej realizowanych przez amatorów, czyli z pominięciem ekspertów (np. urbanistów, architektów, kuratorów).
2️⃣ dzięki regulacjom eksperci zyskaliby wpływ na jakość powstających dzieł.
3️⃣ problemem jest masowość zjawiska, czyli „muraloza”, a co w swojej skali zaczyna przypominać billboardy.
4️⃣ problemem są murale reklamowe (ze względu na ich komercyjny charakter) oraz tzw. „spadochrony”, czyli murale, które powstały bez uwzględnienia kontekstu miejsca.
5️⃣ najlepiej by było, gdyby udało się pod okiem ekspertów wypracować standardy dla „dobrego muralu”.
Dla osoby nieśledzącej tematu muralizmu w Polsce takie przedstawienie sytuacji może prowadzić do wniosku, że zjawisko rzeczywiście wymknęło się spod kontroli, więc ratunkiem są regulacje. Jednak nieco inaczej zaczyna to wyglądać, jeżeli zwróci się uwagę na istotne szczegóły.
ad. 1️⃣ Czy murale realizują amatorzy?
Jeżeli przyjąć, że każda forma legalnej ekspresji malarskiej na ścianie, np. na prywatnym garażu, jest muralem, to rzeczywiście najczęściej malowidła tego typu są wykonywane przez „amatorów” (osobiście jako „profesjonalista” nie widzę w tym niczego złego).
Zakładam, że urzędnikom nie chodzi o to, żeby przepisy obejmowały „garażową” ekspresję artystyczną. Zabiłoby to jakąkolwiek inicjatywę artystyczną na poziomie lokalnym. Ostatecznie zapewne chodzi o malarstwo wielkoformatowe.
ad. 2️⃣ Czy murale powstają „oddolnie” bez kontroli oraz udziału profesjonalistów?
Większość wielkoformatowych prac malarskich realizowana jest przez profesjonalistów za publiczne pieniądze – w ramach instytucjonalnej / urzędniczej kontroli. Dlatego „oddolność” zjawiska muralizmu w Polsce jest mitem.
W tej dziedzinie sztuki „oddolne artystyczne inicjatywy” są na marginesie. Z czego to wynika? Z faktu, że wymaga to większych nakładów finansowych oraz nierzadko urzędniczych… pozwoleń (np. jeżeli kamienica objęta jest nadzorem konserwatora). Takie pozwolenia łatwiej otrzymują miejskie instytucje, kiedy organizują za pieniądze podatnika muralistyczne imprezy.
ad. 3️⃣ Muraloza.
Zjawisko muralozy zawdzięczamy finansowaniu ze strony instytucji miejskich / państwowych (google: „festiwal sztuki ulicy” „festiwal malarstwa monumentalnego”, „konkurs na mural”). Nawet malowane na ścianach reklamy nie stanowią takiego wyzwania w porównaniu do skali zjawiska zafundowanego przez miejskie imprezy, fundacje finansowane z podatków, muzea, granty kulturalne, szkoły itd. To właśnie tutaj jest źródło nadprodukcji wielkoformatowych dzieł na ścianach.
ad. 4️⃣ Reklamy i spadochrony.
Festiwalom i miejskim grantom zawdzięczamy również nadprodukcję „spadochronów”, które powstają także pod okiem ekspertów współpracujących z plastykami miejskimi.
Natomiast wątpliwym pomysłem jest metoda rozdzielania twórczości na komercyjną i niekomercyjną w celu oceny jakości i wartości sztuki. Żeby to zobrazować można zadać pytanie, jaka jest różnica, kiedy mural zrealizuje „niekomercyjny” na skalę światową Banksy, utrzymujący się ze sprzedaży swoich produktów, a kiedy mural zleci lokalna firma? Ostatecznie każda ze stron korzysta z artystycznych środków wyrazu do promowania własnej marki (logo / podpisu).
Inny przykład: niekomercyjny artystyczny mural będący np. częścią kampanii społecznej, może drażnić odbiorców znacznie bardziej, niż namalowana reklama usług jakieś firmy.
Takich niejednoznacznych sytuacji jest więcej. Kategoria „komercyjności” jest płynna i zależna od subiektywnych granic wyznaczanych przez pojedynczego odbiorcę. Przepisy nie są w stanie uwzględnić każdego możliwego scenariusza.
ad. 5️⃣ Czym jest „dobry mural”?
Uczciwe spojrzenie na problem zawsze będzie prowadzić do jednego wniosku. Nie ma możliwości wypracowania obiektywnej definicji „dobrego muralu”. Próba ujęcia tego w przepisach zawsze będzie formą narzucenia czyjegoś poglądu na tę kwestię. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, żeby przepisy wyznaczały warunki, jakie powinien spełnić „dobry” projekt muralu. Sztuka opiera się na innowacjach, a przepisy mają to do siebie, że z innowacjami się nie lubią, ograniczając je.
▶️ Wnioski:
Problem muralozy wygenerowały instytucje miejskie / państwowe finansując setki murali za publiczne pieniądze.
Czy rzeczywiście powinno się wprowadzić kolejne regulacje, tak aby urzędnik zyskał więcej władzy? Takie rozwiązanie jedynie bardziej utrudni pojawianie się „oddolnych inicjatyw”, które są esencją muralizmu. To oddolność (łącznie z finansowaniem) oznacza, że mural powstaje na zlecenie albo za zgodą lokalnych społeczności. Nie ma lepszego sposobu na uwzględnienie kontekstu miejsca, niż wola mieszkańców.
➡️ Rozwiązanie mało realne:
Jeżeli coś jest subsydiowane, to robi się tego za dużo. Dlatego zamiast mnożyć kolejne przepisy najlepiej byłoby ograniczyć publiczne wydatki na zjawisko muralozy. Równocześnie nie przeszkadzając oddolnym inicjatywom. Niestety w Polskich warunkach rzadkim zjawiskiem jest sytuacja, kiedy instytucje państwowe przyznają, że mogą być źródłem problemów, żeby następnie zrobić krok wstecz.
➡️ Rozwiązanie bardziej realne:
Jeżeli już mają się pojawić jakiekolwiek regulacje i kryteria dotyczące „dobrego muralu”, to powinny dotyczyć wyłącznie murali realizowanych za publiczne pieniądze chociażby na zlecenie instytucji miejskich itp. To one nie radzą sobie z problemem, który dodatkowo stworzyły. Natomiast działania artystyczne powstające w ramach lokalnych / prywatnych inicjatyw powinny być wolne od odgórnej kontroli urzędniczej np. narzucającej swoją opinię co do jakości dzieła.
Dodaj komentarz