Czy rozwiązania wolnorynkowe mogą uratować klimat?

🟨 Jakub Wiech w ramach tytanicznej pracy[1], jaką wkłada w uświadamianie ludzi w kwestii zmian klimatycznych oraz w obalanie mitów dotyczących energetyki jądrowej, opublikował artykuł „Czy wolnościowcy mogą uratować klimat?”[2]. W artykule przedstawił argumenty, które miały zachęcić środowisko liberałów gospodarczych i libertarian do przyjęcia mniejszego zła, jakim jest wg niego interwencjonizm państwowy. Chodzi o to, że zgodnie z analizami naukowców czas na działanie w kwestii globalnego ocieplenia bardzo się skurczył, a według opinii Jakuba Wiecha to metody polityczne są obecnie najlepszym sposobem na szybkie wdrożenie odpowiednich zmian.

W artykule pogląd ten został skonfrontowany z wolnorynkową alternatywą, która według Wiecha nie działa. Jak stwierdził: „wyłączną receptą wolnościowców na globalne ocieplenie jest wolny rynek. A że recepta nie działa? Cóż, wolny rynek”.
Niestety takie stanowisko zostało przyjęte a priori – bez żadnego uzasadnienia. Dlatego, odnosząc się do kolejnych cytatów z artykułu, zaprezentuję argumenty wyjaśniające, że w przypadku ograniczania emisji CO2 rozwiązania liberalne gospodarczo działają. Również nieufność np. libertarian do rozwiązań etatystycznych w przypadku sektora energetycznego nie jest pozbawiona racjonalnego wnioskowania.

1️⃣ Cytat: „skoro frakcja [wolnościowa] widzi, że bezkarne, nieograniczone i darmowe lokowanie w atmosferze odpadów jest szkodliwe, to na tej kanwie powstać mogą zręby liberalnej polityki klimatycznej. Trzeba po prostu oduczyć skrajnie nieliberalnego myślenia o atmosferze”.

▶️ To prawda, jednak w przypadku założeń liberalnych gospodarczo nie można pomijać istotności własności prywatnej. To ten czynnik determinuje, że relacje na rynku opierają się m.in. na kalkulacji kosztów.
I właśnie przez to, że państwa praktycznie mają monopol na rynku produkcji energii (odpowiadającej za ~35% światowych emisji CO2) tak bardzo odczuwalna jest „tragedia wspólnego pastwiska”. Jaki wpływ na środowisko ma taki monopol w skrajnej postaci można było przekonać się na przykładzie funkcjonowania PRL. Dopiero urynkowienie gospodarki w latach 90 umożliwiło obniżenie zanieczyszczeń generowanych przez przemysł[3].
Gdyby również produkcję energii elektrycznej oparto na zasadach wolnego rynku, to emisja CO2 zostałaby ograniczona i w tym przypadku. Immisja nie mogłaby być bezkarna, a tak to wyglądało (i dalej wygląda) dzięki przepisom państw, które regulacyjnie chroniły i wspierały emitentów – czyli m.in. siebie. Dochodzenie praw w takich warunkach jest bardzo utrudnione, tym bardziej jeżeli przyzwolenie na kopcenie tłumaczone jest np. „dobrem ogółu” albo „interesem państwa”.

Dodatkowo, wszystko wskazuje na to, że w warunkach wolnorynkowych sektor prywatny skierowałby swoją uwagę na elektrownie jądrowe już tylko ze względu na koszty. Jak pokazują analizy Międzynarodowej Agencji Energetycznej elektrownie jądrowe są źródłem najtańszej albo jednej z tańszych (w zależności od państwa) energii[4].

2️⃣ Jak pomimo monopolu państwa radzi sobie sektor prywatny z ograniczaniem emisji CO2? Z dużą ilością opisanych przykładów można zapoznać się pod adresem załączonym w przypisie[5]. Lista spokojnie mogła by być dłuższa, jednak warto przypomnieć z niej kilka informacji:

✅ Jeff Bezos zapowiedział, że Amazon chce osiągnąć cele z paryskiego porozumienia klimatycznego 10 lat przed terminem przyjętym przez część państw. A więc zamiast 2050 r., firma chce być neutralna dla klimatu dekadę wcześniej. Do 2024 r. 80 proc. zużywanego przez Amazon prądu ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. Do końca przyszłej dekady ma to już być 100 proc.
✅ Ponad 200 firm skupionych w ramach inicjatywy Re100 chce najpóźniej do 2050 r. przesiąść się w całości na zieloną energię, chociaż wielu prezesów nie ukrywa, że zamierzają ten cel osiągnąć znacznie wcześniej – nawet w połowie przyszłej dekady.
W Indiach zawodność sieci energetycznej często zmusza firmy do ciągnięcia własnej linii przesyłowej do miejsca wytwarzania ekoprądu. W ten sposób należące do Re100 firmy na subkontynencie zaopatrują się w 43 proc. zielonej energii.
Należące do Re100 firmy często też starają się wciągnąć w zieloną orbitę swoich poddostawców. Tak robi na przykład Apple, któremu udało się przekonać swoich 44 poddostawców z 16 krajów do przejścia na zieloną energię. W przyszłym roku planują wspólnie wytworzyć globalnie 4 GW zielonej energii, co pokryje jedną trzecią zapotrzebowania na prąd w całym łańcuchu produkcji gadżetów firmy. Aby ten proces jeszcze przyspieszyć Apple w ub. r. stworzył China Clean Energy Fund, fundusz o wartości 300 mln dol., za środki z którego powstają farmy wiatrowe w Państwie Środka[6].
✅ Bill Gates w ramach swojej firmy Terra Power zainwestował miliardy dolarów w rozwój elektrowni atomowej nowej generacji, która korzysta z odpadów, czyli zużytego paliwa. Z przyczyn politycznych nie zezwala się na jej budowę[7].
✅ Dzięki rewolucji łupkowej w USA w latach 2005-2017 emisja dwutlenku węgla w tym kraju spadła o 14 proc.[8]. Rozwój technologii wydobycia gazu łupkowego zawdzięczamy innowacjom finansowanym przede wszystkim przez sektor prywatny, bez większego wsparcia administracji rządowej.
✅ Polski przedsiębiorca Michał Sołowow widząc brak sensownych działań ze strony instytucji państwa w 2019 r. postanowił ruszyć z projektem kompaktowych reaktorów jądrowych[9a], żeby dostarczać czystą energię m.in. do swoich fabryk.
W 2021 r. do projektu dołączyli Zygmunt Solorz[9b] oraz Sebastian Kulczyk[9c].
✅ Finansowanie technologii wychwytywania CO2 z powietrza opiera się na sektorze prywatnym. Szwajcarski Climeworks, czy islandzki Carbfix pozyskują środki głównie od prywatnych darczyńców. „Carbon Engineering rozwinął skrzydła, bo jego pomysły dały nadzieję na zyski British Airways. Nagrodę 100 mln dolarów dla kogoś, kto opracuje sposób łatwego redukowania stężenia dwutlenku węgla w atmosferze ufundował nie rząd USA, Komisja Europejska, czy prezydent Chin, lecz Elon Musk”[10].

3️⃣ Cytat: „realną receptą dla wolnościowców będzie ograniczenie się do quasi-rynkowych rozwiązań, tj. takich, które uwzględnią przekształcanie rynku w kierunku promocji towarów i usług obarczonych niższą intensywnością emisji. Będzie się to wiązało z koniecznością transformacji gospodarczej i interwencjonizmem”.

▶️ Na pierwszy rzut oka to podejście wydaje się praktyczne. Jednak problem polega na tym, że co chwilę pojawiają się przykłady, jak przez politykę interwencjonistyczną zaburzany jest dostęp do czystych rozwiązań, które rzeczywiście mogą być skuteczne. A to osłabia walkę ze zmianami klimatu. Monopol (np. na rynku energii) metod politycznych ma to do siebie, że wdrażanie zmian w państwie demokratycznym może trwać latami ze względu na kompromisy partyjne, godzenie różnych interesów albo uleganie lobbyingowi. Dobrze widać to w Polsce w przypadku węgla.
❌ Jednak gorzej robi się, jeżeli w ramach tego monopolu następuje odwrót od sensownych rozwiązań, tak jak ma to miejsce w Niemczech[11], Hiszpanii[12], Szwecji[13], USA[14] itd., gdzie wygasza się elektrownie jądrowe. Austria w 1999 r. wpisała do swojej konstytucji zakaz budowania elektrowni jądrowych. Litwa zamknęła swoje obiekty jądrowe w 2009 r. Niemcy odnotowały spadek produkowanej w ten sposób energii o 55 proc. Następnie Słowacja (-15,2 proc.), Bułgaria (-15,0 proc.), Francja (-11,4 proc.), Belgia (-6,7 proc.)[15].
❌ W efekcie w latach 2006-2019 produkcja prądu na terenie UE w elektrowniach jądrowych spadła o 16,3 proc. Trendowi sprzyja sama Unia, która w swojej strategii energetycznej marginalizuje atom, wykluczając go od 2019 r. z kategorii odnawialnych źródeł energii[16]. Kolejnym przykładem jest unijna strategia subsydiowania gazu ziemnego, by zlikwidować energetykę jądrową np. w Belgii[17].
❌ Natomiast co stanowi największy udział w ramach unijnego OZE? Spalanie biopaliw stałych[18]. Jest to o tyle zadziwiające, że produkcja i spalanie biomasy może dawać gorszy bilans energetyczny i ekologiczny, niż przy produkcji i spalaniu paliw kopalnych, o czym alarmuje środowisko naukowe[19].
Jak widać, jeżeli państwo coś subsydiuje, to robi się tego dużo więcej, niż byłoby normalnie. Jest to mechanizm zaburząjący rynek. Co, jeżeli zaczynają być subsydiowane szkodliwe rozwiązania?
❌ Innym przykładem, wyjaśniającym brak zaufania do państwowego interwencjonizmu, jest historia dotowania silników dieslowych przez UE, a co miało swój początek w latach 90. Ta polityka, realizowana w celu ograniczania emisji CO2, doprowadziła do tego, że w 2016 r. na rynku europejskim 50% pojazdów posiadało silnik diesla – w porównaniu do 3% w USA[20]. Nieprzewidzianą konsekwencją pojawienia się tak dużej ilości samochodów z silnikiem diesla był znaczny wzrost zanieczyszczenia powietrza w miastach[21]. Analogicznie nieprzewidziane problemy zaczynają pojawiać się w przypadku państwowych dopłat do zakupu samochodów elektrycznych[22].

Takich niezaplanowanych i negatywnych rezultatów interwencjonizmu państwowego na wielką skalę można wymieniać bardzo dużo i jest to naturalny element tego typu rozwiązań.

Dlatego interwencjonizm ciężko jest jednoznacznie uznać za sprawniejszą metodę w walce ze zmianami klimatu. Monopol państwa na rynku energii zaburza alokację kapitału. To polityka decyduje, że jedne technologie (niekoniecznie efektywne) mogą liczyć na przywileje w postaci sprzyjających regulacji oraz dotacji z pieniędzy podatnika. Jednak w ten sposób utrudniany jest rozwój innym rozwiązaniom.

☢️ P.S.: do 1996 r. energetyka jądrowa odpowiadała za produkcję 17,6 proc. elektryczności na świecie. W 2021 r. udział spadł do 10 proc.[23]. Analizy wskazują, że energia nuklearna do 2050 r. będzie stanowić mniej niż 1 proc. miksu energetycznego[24]. Czy za trend spadkowy odpowiada wolny rynek, czy może mechanizmy polityczne?

W Ministerstwie Klimatu - 120x96, akryl na płótnie
W Ministerstwie Klimatu
120×96, akryl na płótnie

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *